czwartek, 1 grudnia 2011

Toner i III trymestr

Pewnie siedzisz sobie teraz wygodnie w miękkim fotelu. Obok stoi kubek z ciepłą kawą lub herbatą, a może z grzanym winem? hmm:)  Może nawet siedzisz zawinięty w koc chroniąc się przed jesiennym chłodem. Nie zdziwię się jeśli jesteś teraz na sali wykładowej i „słuchasz” jakże interesującego wykładu. A może jesteś w pracy i ukradkiem czytasz co ciekawego dzieje się u mnie, na mojej misji, gdzieś daleko pośród czekoladowych wiecznie uśmiechniętych buziek. Uważaj bo szef zerka przez Twoje lewe ramię:):):) Może gotujesz obiad i w tak zwanym międzyczasie czytasz wiadomości, odbierasz maile, sprawdzasz co nowego dzieje się na ogólnoświatowym portalu społecznościowym – mam nadzieję, że dziś obiad będzie na czas i wszystkim będzie smakował:) Dziękuję za chwile poświęcone na czytanie tego co napiszę. 

Gdyby ktoś przed wyjazdem powiedział mi, żebym wzięła okulary do pracy przy komputerze to bym go wyśmiała! Tak, wyśmiałabym go. Pomyślałabym na pewno – „po co okulary do pracy z dziećmi?!” A jednak, ten ktoś miałby rację:)  Owszem pracuję z dziećmi jednak popołudniu i nie przy komputerze, a jedynie nad zeszytem lub książką. Codziennie od 7.30 zaczynam swój bój z komputerem, drukarką i xerem. To są moje podstawowe narzędzia pracy. Często wystawiają moją cierpliwość na próbę pokazując, że jestem przyzwyczajona do wygody - bo gdy  coś włączam to musi działać, zawsze! A tu proszę,  często spotyka mnie złośliwość rzeczy martwych.  Nie spodziewałam się, że praca w Office, gdzieś w Zambii, na misji będzie wymagała ode mnie znajomości obsługi prawie  wszystkich podstawowych programów komputerowych w języku angielskim. Jadąc tu, nie miałam świadomości, że po dwóch miesiącach będę znała obsługę drukarki laserowej i dużego xera. Nie przypuszczałam też, że  będę znać te sprzęty „od środka”:)  A jednak:) może po przyjeździe otworzę swój własny profesjonalny salon introligatorski albo drukarnię? kto wie?:) Na razie jednak jestem tutaj i toczę codzienną walkę z maszynami. Oczywiście zazwyczaj wygrywam:) Ostatnio pokonał mnie tylko prąd – bo po prostu sobie gdzieś poszedł. Toner w xero widocznie też miał dosyć zostawiania swojego śladu na kilku tysiącach kartek:)  A tak nawiasem mówiąc to nie bawcie się pełnym pojemnikiem z tonerem. Ja niestety byłam mało uważna i w jednej sekundzie stałam się bardzo podobna do osób z którymi pracuję:) chodzi oczywiście o kolor skóry. O jedną białą wolontariuszkę przez pewien czas było mniej:)  Nie wspomnę już o całym otoczeniu:) - godzinka na sprzątanie z głowy:)  To taka rada starszej siostry – uważajcie na toner:)
 
Ten miesiąc był bardzo intensywny, jeśli chodzi o pracę w Office. Zakończyły się właśnie egzaminy klas 1-6
i klasy 8. Wszystkie testy ze wszystkich przedmiotów przygotowywane były ręcznie przez  nauczycieli. Następnie z Asią musiałam je przepisać na komputerze i oddać do sprawdzenia. Po sprawdzeniu nanieść poprawki – zwłaszcza tam gdzie było pismo cinyanja i wydrukować. Jeśli była taka potrzeba - bawiłam się w ilustratora, zwłaszcza w młodszych klasach:) Dopiero po tych zabiegach można było zabrać się do pełnej produkcji egzaminów. Uwierzcie, ryzy papieru rozpuszczały się w mgnieniu oka i to nie ze względu na temperaturę:) Xero nagrzewało się w zastraszającym tempie i wymagało częstej interwencji:) Było ciężko, ale też ciekawie i czas szybko płynął. Także udało się – III trymestr roku szkolnego 2011 dobiega końca.

Muszę tu wyjaśnić, że w Zambii rok szkolny jest podzielony według innych zasad. Otóż, zaczyna się w styczniu i trwa do grudnia. Podzielony jest na trzy trymestry. Każdy z nich kończy się egzaminami. To znaczy, że uczniowie trzy razy w ciągu roku mają „duże” egzaminy sprawdzające ich wiedzę. Przypomina mi to trochę system jaki działa na studiach. Ostatni egzamin w listopadzie działa na zasadzie przepustki do następnej klasy. Jeśli uczeń zaliczy go z dobrymi wynikami przechodzi do następnej dalej. Niestety, znaczna część dzieci zostaje w tej samej klasie na drugi rok. Mam takie wrażenie, że to jest u nich na porządku dziennym i nikt z tego nie robi tragedii. A przynajmniej takiej jaką można zobaczyć w Polsce. Cóż, na wyniki muszą jeszcze trochę poczekać, ale to przecież nie problem bo zaczęły się wakacje:)